Nawet nie zauważyłam, kiedy te 7dni minęło... jutro ostatecznie zapnę walizkę, pożegnam się z Lucy i pojadę do domu. Trochę mi z tego powodu smutno, nie mniej jednak spędziłam tu wspaniały tydzień i nikt nie odbierze mi tych wspomnień. Co z tego, że codziennie musiałam dojeżdżać jakieś 50minut do szkoły lub do miasta, skoro miałam najlepszą partnerkę na świecie, a przynajmniej w Berlinie. Właściwie mogę stwierdzić, że to moja najlepsza partnerka od czasu Judy, co wcale nie znaczy, że inni byli beznadziejni. Szczerze mówiąc zawsze miałam szczęście do partnerów, no może w większości przypadków. Szkoda, że to moja ostatnia wymiana, przynajmniej jeśli chodzi o liceum. Na szczęście za jakieś 2miesiące spotkamy się znowu...
Po co chcę znowu jechać do Berlina? Hmm. Muszę się spotkać z przedstawicielką Charité. Co to jest Charité? Uniwersytet, na którym bardzo, ale to bardzo chciałabym studiować, a potem pracować dla nich. Póki co to są marzenia ściętej głowy, ponieważ nigdy nie będę miała średniej 5.9, jednak może da się coś jeszcze zaradzić? Właśnie po to muszę się spotkać z ich przedstawicielką. God, już się stresuję.
Słyszałam kiedyś, że aby stać się lepszym czlowiekiem, trzeba każdego dnia wykonywać przynajmniej trzy dobre uczynki. Nie wiem, czy to prawda, ale warto się przekonać. Do tej pory nie wychodziło mi to zbyt dobrze, no bo prawdę mówiąc nie jestem wcale dobra, ale dzisiaj udało mi się chyba zrobić coś dobrego. Jeśli pomogłam, to poczuję się o wiele lepiej. Jeśli nie? No cóż, próbowałam.
Okeej, czas kończyć i zabrać się za ubieranie. Za jakieś 50minut muszę wyjść i udać się na ostatnią już kolację z ludźmi, którzy może i są czasem denerwujący, ale na swój sposób byli moją rodziną przez ostatni tydzień i będzie mi ich brakować we Wrocławiu..
Bis dann :)
Saleelsol96 c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz