sobota, 25 czerwca 2016

Co z nami robi internet, czyli zbiór moich spostrzeżeń ;)



Witam wszystkich po dość długiej nieobecności! Oto ja, powracam niczym syn marnotrawny, by podzielić się z Wami kolejną porcją moich przemyśleń ;) Ze względu na dość długą przerwę miałam trochę czasu na poczynienie pewnych spostrzeżeń, a oto ich rezultaty. Tym razem na tapetę wzięłam internet i jego wpływ na co poniektóre osobniki. Jednak nie ma co przedłużać- zaczynajmy! 


Wielu z Was z pewnością choć raz spotkało się ze stwierdzeniem "Kozak w necie, p*zda w świecie". Cóż, do niedawna nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak prawdziwe jest to stwierdzenie. Swego czasu zaczęłam udzielać się na pewnym portalu związanym ze śpiewem. Ludzie robią tam to, co kochają, a przynajmniej powinni... No właśnie, powinni. Nie zliczę nawet złośliwości, które wypływały od niektórych. W moim ostatnim poście pisałam, że "człowiek człowiekowi wilkiem". Cóż, bardziej pasuje tu "człowiek człowiekowi człowiekiem". Może to ja jestem ograniczona, ale nie rozumiem idei "podcinania skrzydeł" innym czy naśmiewaniu się z nich na fb, kiedy samemu nie ma się nic specjalnego do zaoferowania. Zwłaszcza, że w większości są to ludzie, którzy się znają i nierzadko udają "przyjaciół". Rozmawiałam kiedyś z pewną siedemnastoletnią dziewczyną. Jej nagranie zostało wyróżnione z niewielką pomocą koleżanki, o czym sama zainteresowana nie miała pojęcia. Następnego dnia pod jej nagraniem zaroiło się od negatywnych komentarzy teoretycznie dorosłych i poważnych osób. Tylko dlatego, że ktoś postanowił jej pomóc. Inni publikują cudze nagrania na fb i w komentarzach wyśmiewają się z danej osoby, jednak nie mają na tyle odwagi, by powiedzieć czy napisać jej swoją opinię osobiście. 


Ostatnimi czasy nabrałam zwyczaju przeglądania komentarzy pod różnego rodzaju artykułami. To, co tam zastałam, wzbudziło we mnie grozę. Nie wiedziałam, że ludzie są zdolni do takich pokładów nienawiści. Czytając niektóre z nich było mi po prostu żal tych ludzi. Pół biedy, kiedy piszą na portalach informacyjnych jako anonimowi użytkownicy, ale komentarze na fb nie są wcale lepszej jakości. Czasami mam wrażenie, że ludzie włączając komputer czy internet w telefonie jednocześnie wyłączają myślenie. Właściwie to prawie zawsze. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego przemawia przez nas tyle zawiści i zazdrości. Przykład? Weźmy chociażby takiego Lewego. Większość społeczeństwa nie potrafi nawet w 1/1000 grać tak dobrze jak on, a i tak zawsze znajdzie się jakiś pseudo-mędrzec, który wie wszystko o wszystkim i wszystkich. Nie strzelił gola? Co z tego, że ściąga na siebie uwagę obrońców, przez co inni mogą zdobywać gole, i tak jakiś "znawca" powie, że to drewno i nie powinien grać. Właściwie to im więcej człowiek robi i ma do zaoferowania, tym bardziej jest krytykowany. I co najbardziej mnie śmieszy, taka osoba w wypadku osobistego spotkania potrafiłaby tylko jarać się zdjęciem i autografem, a odwagi na powiedzenie tego wszystkiego by "tak jakoś" jej zabrakło. Bo przecież po co, skoro wszystko zostało już napisane w internecie? ;)



Ostatni i zarazem najbardziej przerażający moim zdaniem przykład to to, co internet robi z relacjami interpersonalnymi. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do internetu, że zatraciliśmy umiejętność nawiązywania znajomości twarzą w twarz. Coraz trudniej jest nam powiedzieć coś komuś w twarz, za to z wielką przyjemnością napiszemy o wszystkim na "spotted" czy "hejted". Z sekretów wolimy zwierzyć się całkiem obcym ludziom na "anonimowi" czy "wyznajemy", niż porozmawiać z przyjacielem. Swoją drogą, w dobie internetu, coraz trudniej jest znaleźć prawdziwego przyjaciela. Ludzie, którzy w internecie dogadują się świetnie, w prawdziwym życiu nie potrafią najczęściej ze sobą rozmawiać. Zamiast spotkać się przy kawie, wolą rozmawiam na komunikatorze, bo "szybciej, łatwiej, można zaoszczędzić czas". A co robisz z tym czasem? Spędzasz go w internecie. A nawet jeśli spotkasz się ze znajomymi, to po pewnym czasie i tak sięgasz po telefon i "przeglądasz fejsa" lub inną stronę. Nie chcę tu generalizować, ale zatrważająca większość naszej społeczności boryka się z tym problemem ( i ja niestety też czasem muszę się z nim mierzyć). Pojechałam kiedyś z koleżanką za granicę. Pierwszą rzeczą, którą się zainteresowała, było zakupienie karty z internetem. Gdy już to zrobiła, prawie cały czas spędziła na fb, tak jakby ktoś jej ten telefon do ręki przyszył. Całe 9dni bezustannego klepania w telefonie. W dzień i w środku nocy, w domu i na zewnątrz, w sklepie i w muzeum. Cały czas. Wtedy byłam przerażona, że tak się da, a teraz? Teraz to nie robi na mnie już wrażenia. Czasami mam wrażenie, jakby całe życie przeniosło się do internetu. Nie masz konta na fb, twitterze czy innym portalu? Człowieku, jak ty się uchowałeś? Nie wiesz, co Cię omija! No właśnie- nie wie, bo spędza czas inaczej. Żyje prawdziwym życiem, nie marnuje go na oglądanie durnych filmików czy obrazków. Ma prawdziwych przyjaciół, a nie "internetowych". Spójrzmy prawdzie w oczy- ilu z Waszych (zapewne licznych) znajomych z fb odwiedziłoby Was w szpitalu, gdyby coś Wam się stało? Myślicie, że większość? Ha! Na ponad 700 moich znajomych może z 10 napisało i spytało, jak się czuję. Nie wliczając rodziny. 10 osób. Słownie DZIESIĘĆ. Wszystkie, z którymi utrzymywałam wtedy bliższe kontakty. Smutne? Trochę. Jednak będąc rozeznaną w dzisiejszych czasach uważam, że to i tak dużo. Nie liczyłam na odwiedziny, bo to było za daleko, ale jak myślicie, ilu z Waszych znajomych odwiedziłoby Was, gdybyście byli w szpitalu w swoim mieście? Pewnie jeszcze mniej, niż by napisało. Sad, but true.


Na koniec taki paradoks: internet został stworzony po to, by zaoszczędzić ludziom czasu. Cóż, chyba coś poszło nie w tą stronę, w którą powinno. Mam nadzieję, że po przeczytaniu moich rozmyśleń chociaż na chwilę usiądziecie i przemyślicie swoje życie. Czy właśnie tak chcieliście spędzać swój wolny czas? Czy właśnie w ten sposób wyobrażaliście sobie swoje życie? Wstańcie i wyjdźcie na dwór, bez słuchawek, bez telefonu. Wyjdźcie i pójdźcie na przykład do parku. Podziwiajcie okolicę, podziwiajcie dźwięki natury. Odetnijcie chociaż na chwilę tą pępowinę łączącą Was z telefonem i internetem. Obiecuję, że nie będziecie żałować! Ja tymczasem uciekam do swojego życia! 









Do napisania!