piątek, 10 października 2014

Małżeńskie przemyślenia.

Piątek... chyba jak wszyscy czekałam z utęsknieniem na ten dzień! Wszystko zaliczone, nawet nie było aż tak tragicznie jak się z początku zapowiadało, w końcu codzienne wstawanie przed szóstą daje się we znaki, jednak mimo wszystko żyję. Teraz pozostaje tylko czekać na rezultat moich starań.. W dodatku dzisiaj stałam się bardziej matematyczna,a wszystko za sprawą Studium Talent...
Szkoła po lekcjach nie jest wcale taka zła. Ale dość o mnie, czas przejść do tematu.
Wczoraj wypadała dwudziesta pierwsza rocznica ślubu moich rodziców. Szczerze mówiąc podziwiam ich, bo ja nie potrafiłabym tego dokonać. Nie mówię, że jest między nimi idealnie, bo nie jest. Z drugiej strony nie ma ideałów, każde małżeństwo ma swoje wady, jednak mimo wszystko ludzie są ze sobą. Co sprawia, że zakochujemy się akurat w tych osobach, a nie innych? Co skłania nas do podjęcia decyzji o zawarciu małżeństwa? Na oba pytania moja odpowiedź brzmi: nie wiem. Może inaczej. To nie tak, że nie wyobrażam sobie związku z kimś, bo to nieprawda. Nie umiem sobie tylko wyobrazić, że mogłabym spędzić z kimś resztę życia. Tak wiem, druga osoba daje nam poczucie bezpieczeństwa, ale od tego ma się przyjaciół i rodzinę. W sumie dobrym rozwiązaniem jest przyjaciel-gej... Z taką osobą nie ma się raczej oporów przed rozmową na pewne tematy, a z doświadczenia wiem, że faceci są o wiele lepszymi przyjaciółmi niż dziewczyny.
Wracając do tematu małżeństwa, od którego, jak to mam w zwyczaju, odbiegłam. Większość decyduje się na ten krok, ponieważ rodzina naciska, bo ktoś tam ostatnio też brał ślub, bo to już najwyższy czas, bo ile można czekać... BŁĄD!! Nie powinno się brać ślubu, jeśli nie jest się w stu procentach pewnym swoich uczuć co do danej osoby. W innym razie cierpią najbardziej Ci, którzy nie mieli na to wpływu, to jest dzieci. Niestety większość osób nie wybiega aż tak daleko w przyszłość, czego skutki odczuwają później najmniej winni. Wielu moich znajomych ma rozwiedzionych rodziców, co w większości przypadków nie wyszło im na dobre. To jeden z powodów, dla których nie chcę brać ślubu.. No bo załóżmy, że wzięłabym ten ślub, mielibyśmy dzieci, aż nagle, pewnego dnia, dotarłoby do nas, że to wszystko to jedna wielka pomyłka, cały ten ślub i nasze wspólne życie. Jeśli żyjesz sam, to jeszcze jakoś łatwiej wszystko załatwić, jednak kiedy są dzieci.. Cała ta walka o opiekę, latanie z domu do domu. Trzy razy nie, dziękujemy!

Ehh. kończę tą pisaninę i kładę się do łóżeczka z nadzieją, że do poniedziałku będę znów zdrowa.. W końcu w środę wycieczka! ;)


Paa c:







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz